Ostatnie dni lutego były bardzo burzliwe. Rosja postanowiła napaść na Ukrainę i wszyscy żyliśmy głównie informacjami płynącymi z frontu walki u naszych wschodnich sąsiadów. Wojna w Ukrainie ma również swoje odzwierciedlenie na rynku kryptowalut. Co jeszcze wydarzyło się w lutym?
Super Bowl i kryptowaluty
W pierwszej połowie lutego byliśmy świadkami kolejnego święta futbolu amerykańskiego. Super Bowl, czyli jedno z największych wydarzeń sportowych na świece. Od lat przerwa między połowami przyciąga też reklamodawców, choć tego typu reklamy są najbardziej kosztowne. Za 30 sekund promocji swojej marki trzeba było zapłacić ok 6,5 miliona dolarów.
Tym większe było zaskoczenie, że to właśnie kryptowaluty zdominowały przekaz między kolejnymi akcjami Rams oraz Bengals.
Giełda kryptowalut Crypto.com reklamowała się z LeBronem Jamesem, największą gwiazdą koszykówki XXI wieku. Inna platforma do handlu krypto Coinbase postawiła na kod QR w stylu retro.
Wykresy cen, czyli wojna napędza koniunkturę
Po styczniowych spadkach na rynku kryptowalut luty również rozpoczął od rynku niedźwiedziego. Cena Bitcoina z poziomu 39 tys. dolarów spadła poniżej 36 tys. Wkrótce jednak nastąpiło odbicie i 10 lutego 1 BTC kosztował już ponad 44 tys.
W drugiej połowie przyszło kolejne załamanie i powrót do poziomu 34 tys. Dopiero sam koniec lutego i informacje płynące z Ukrainy sprawiły, że najstarsza kryptowaluta się odbiła i zakończyła miesiąc na zielono. Pozostałe kryptowaluty śledziły poczynania największej i tak jak Bitcoin, miały podobne wahania cenowe. FTX poszło o krok dalej i zaangażowało legendarnego aktora Larry’ego Davida, a eToro poszło w klasyk z piosenką “Fly me to the moon”.
Ta impreza pokazała, jak bardzo branża kryptowalutowa urosła w ciągu ostatnich lat. Jeszcze przed trzema laty próżno było szukać jakichkolwiek krypto-reklam w przerwie SUper Bowl. Dziś przyjmowane jest to jako codzienność.
ByBit na logo F1
Singapurska giełda kryptowalut ByBit ogłosiła, że została sponsorem zespołu Formuły 1 Red Bull Racing. To już druga współpraca austryjackiej marki produkującej napoje energetyczne z firmą z branży krypto.
Pierwsza miała miejsce przed kilkoma laty i dotyczyła polskiej firmy FuturoCoin. Z czasem jednak właściciele firmy musieli uciekać przed organami ścigania i współpraca z marką z Polski została rozwiązana.
Oszustwa, oszustwa
Jak co miesiąc, mamy też kolejne doniesienia o kradzieżach popełnionych w kryptowalutowej branży. Na początek Nowy Jork. Właśnie w największym mieście Stanów Zjednoczonych aresztowano małżeństwo, które jest powiązane z kradzieżą niespełna 120 tysięcy bitcoinów (aktualnie warte ponad 4,5 miliarda dolarów).
Projekt DeFi stracił krypto warte 320 milionów dolarów. Hakerzy wykorzystali lukę w zabezpieczeniach, o której istnieniu nikt wcześniej nie miał pojęcia. W lutym do mediów przedostała się też informacja o kolejnym ataku na firmę z branży DeFi. Tam straty oszacowano na ponad 80 milionów.
YouTube a NFT
To właśnie w lutym gruchnęła informacja, że największy serwis wideo na świecie YouTube rozważa wprowadzenie u siebie NFT. Wprowadzenie technologii blockchain, a co za tym idzie NFT, miałoby przede wszystkim pogłębić “więzi z widzami”.
Jak by to miało wyglądać? Tego platforma nie zdradza. We wpisie na blogu napisano, że nowe technologie są w kręgu zainteresowań YT, a NFT ma pozwolić na mocniejsze zacieśnienie więzi między społecznością serwisu. Nie wiadomo też, kiedy potencjalne niewymienialne tokeny mogą pojawić się na YouTube. Wygląda jednak na to, że NFT coraz mocniej rozpycha się w tzw. mainstreamie.
Wormsy w formie NFT? Społeczność nie jest zachwycona
Nie milkną echa niewymienialnych tokenów i ich wpływu na rynek gier. Specjaliści zauważają, że to właśnie w tym segmencie NFT ma najbardziej obiecującą przyszłość. To jednak nie podoba się społeczności skupiającej się wokół game-devu.
Najpierw był Ubisoft, który wbrew oporom graczy postanowił stworzyć specjalną platformę opartą o NFT. W ślad za francuskim studiem idzie Team17, czyli zespół odpowiedzialny za znaną i lubianą serię gier Worms.
Pomimo faktu, że części pracowników to się nie spodobało, Worms NFT staje się faktem. Platforma, która powstanie, będzie sprzedawać tokeny z unikalnymi grafikami dzięki współpracy z firmą Reality Gaming Group.
Choć twórcy zapewnili, że sam projekt jest ekologiczny, zapowiedzi Team17 spotkały się z ostrą krytyką graczy i współpracujących ze studiem twórców gier. W szczególnie ostrych słowach wypowiedzieli się przedstawiciele Aggro Crab, stojący między innymi za grą Going Under. Deweloperzy w oświadczeniu napisali:
„Stanowczo potępiamy decyzję Team17 dotyczącą wejścia na rynek NFT. Uważamy, że NFT nie mogą być przyjazne środowisku, ani użyteczne, oraz w ogóle są pi***ym oszustwem”.
Widać, że deweloperzy nie gryźli się w język. Czy to sprawi, że Wormsy nie zostaną stokenizowane? A może twórcy będą działać wbrew fanom i partnerom?
Legia Warszawa pierwszym takim klubem
Aktualny mistrz Polski w piłce nożnej w tym sezonie musi walczyć o ligowy byt. Być może w utrzymaniu pomogą pieniądze zgromadzone ze sprzedaży NFT.
Legia Warszawa stała się bowiem pierwszym klubem w Europie, który podpisał kontrakt z platformą NFT - Capital Block. Efektem tej współpracy będą specjalnie przygotowane dropy przygotowane przez agencję niewymienialnych tokenów, które upamiętnią wyjątkowe momenty w historii stołecznego klubu.
Klub podkreśla, że celem jest zbliżenie się do kibiców i jeszcze mocniejsze ich zaangażowanie w życie klubu. Biorąc pod uwagę ostatni mecz ligowy, w którym kibice w bardzo aktywny sposób domagali się głowy prezesa klubu Dariusza Mioduskiego, trudno o jeszcze mocniejsze zaangażowanie.
Crypto for Ukraine
Na koniec wracamy do ukraińskiej sytuacji. Polskie firmy z branży kryptowalut postanowiły włączyć się w pomoc poszkodowanym i założyć zbiórkę o nazwie “Crypto for Ukraine”.
Każdy może przekazać kryptowaluty na sprawdzone i potwierdzone portfele. Wszystkie zebrane środki zostaną przekazane Polskiej Akcji Humanitarnej. Każda pomoc jest ważna dla naszych wschodnich sąsiadów.