Po nieco dłuższej przerwie powracamy z newsami ze świata CBDC. Jest o czym pisać, bo w ostatnich dniach dużo się wydarzyło w branży wirtualnych pieniędzy. Przedstawiciele Rezerwy Federalnej USA coraz częściej mówią o cyfrowym dolarze, ukraiński prezydent podpisał nowe prawo, Wenezuela planuje własne CBDC, a to jeszcze nie wszystko.

Co z tym cyfrowym dolarem?

Tylko krowa nie zmienia poglądów. Jeszcze przed kilkoma tygodniami pisaliśmy, że Amerykanie stoją twardo na swoim stanowisku w sprawie cyfrowych walut banków centralnych (CBDC). Oficjele Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych (Fed) mówili, że przyglądają się projektom innych państw i międzynarodowych organizacji, ale sami nie planują emitować cyfrowego dolara.

Być może jednak te kilka tygodni wystarczyło, by skruszyć stanowcze opinie Fedu. Najpierw Jerome Powell, przewodniczący banku centralnego USA, powiedział, że jego instytucja wyda dokument na temat CBDC do publicznej dyskusji.

Następnie głos zabrała Lael Brainard, członkini Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej (znanej jako zarząd Fedu). Amerykańska ekonomistka powiedziała, że Stany muszą mieć cyfrowego dolara. Przede wszystkim dlatego, że inne kraje ścigają się w tym, kto pierwszy wyemituje CBDC, a USA nie może sobie pozwolić na to, by zostać w tyle.

Wykres "ubankowienia" Amerykanów - źródło: FDIC

Brainard przekonuje też, że cyfrowy dolar mógłby pomóc ludziom, którzy nie mają kont bankowych. Według danych zebranych przez Federalną Korporację Gwarantowania Depozytów (Federal Deposit Insurance Corporation - FDIC) ponad 6% amerykańskich gospodarstw domowych, czyli łącznie 14,1 miliona dorosłych Amerykanów, jest “nieubankowionych”.

Po niej głos zabrał inny gubernator Rezerwy Chris Waller. Jego zdaniem amerykańskie CBDC jest niepotrzebne, a on sam jest bardzo sceptyczny do tego typu projektów. Waller dodał, że sektor prywatny już opracowuje tańsze alternatywy, a samo CBDC “pozostaje rozwiązaniem w poszukiwaniu problemu”.

Wygląda więc na to, że nawet w zarządzie banku centralnego Stanów Zjednoczonych głosy w sprawie cyfrowego dolara są bardzo podzielone. Kto wygra w tym przeciąganiu liny?

Pilotaż nigeryjskiego CBDC

Podczas gdy Amerykanie kłócą się sami ze sobą, inne kraje nie próżnują. Już nie tylko Azja i Europa dopomina się wirtualnych pieniędzy, ale również inne kontynenty gonią gospodarczą czołówkę.

Jednym z takich krajów jest Nigeria. Najbardziej zaludnione państwo Afryki zapowiada, że już w październiku tego roku wystartuje program pilotażowy cyfrowej waluty tamtejszego banku centralnego.

Nigeria przebijała się do newsów w tym roku przede wszystkim ze względu na bardzo restrykcyjne podejście do kryptowalut. Jak się okazuje, ten kraj nie ma nic przeciwko samej technologii stojącej za krypto i planuje wykorzystać blockchaina do stworzenia cyfrowej nairy (nigeryjska waluta). Program, który wystartuje w październiku, nosi nazwę “GIANT”. Po Ghanie to już drugi afrykański kraj, który zapowiada intensywne prace nad wyemitowaniem własnego CBDC.

Ukraińskie prawo a e-hrywna

Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, podpisał ustawę o usługach płatniczych, które oficjalnie pozwala tamtejszemu bankowi centralnemu na wyemitowanie własnego CBDC, czyli e-hrywny.

Narodowy Bank Ukrainy (NBU) już od dłuższego czasu pracuje nad własnym wirtualnym pieniądzem. Dotychczas regulacje prawne nie pozwalały na emisję tego typu aktywów finansowych. Teraz jednak wszystko się zmieniło za sprawą nowego prawa.

Ustawa pozwala centralnemu bankowi tworzyć piaskownice regulacyjne do testowania usług i instrumentów płatniczych opartych na powstających technologiach. Nowe przepisy wymagają również ścisłej współpracy ukraińskiego banku centralnego z lokalnymi startupami na rynku płatniczym.

To oczywiście nie oznacza jeszcze, że e-hrywna już wkrótce powstanie. Natomiast zostało stworzone podłoże prawne, które umożliwia na wprowadzenie cyfrowego pieniądza w przyszłości.

Październik miesiącem walut cyfrowych

Wenezuela, jeden z krajów z największą inflacją na świecie, znów zaskakuje na rynku nowych technologii. Już w 2018 roku prezydent Nicolas Maduro uruchomił Petro - stablecoina zabezpieczonego przez ropę naftową, narodowe dobro Wenezueli.

Teraz władze południowoamerykańskiego kraju poszły o krok dalej. 1 października cyfrowy boliwar wejdzie do obiegu w gospodarce Wenezueli. Wirtualny pieniądz ma być wart tyle samo, co jego empiryczny odpowiednik.

Nic jednak nie wskazuje na to, by wenezuelskie CBDC miało w jakikolwiek sposób pomóc upadającej gospodarce zarządzanej przez Maduro. W 2020 roczna stopa inflacji Wenezueli wyniosła ok 2300%.

10% Rosjan gotowych na cyfrowego rubla

Izvestia opublikowała wyniki sondażu dotyczącego rosyjskiego e-rubla przeprowadzonego na 3000 ankietowanych. Wynika z niego, że zaledwie 11% respondentów jest gotowych na otrzymywanie pensji w formie cyfrowej. Natomiast aż 41% “kategorycznie sprzeciwia się” zarabianiu w wirtualnej walucie.

Zaledwie kilku ankietowanych zgodziłoby się na przyjęcie całej pensji w e-rublu, większość z nich preferuje o 50% w CBDC, a resztę w konwencjonalnej formie.

Jak już informowaliśmy wcześniej, rosyjski bank centralny chce wyemitować własną wirtualną walutę w ciągu najbliższych lat.

Czy CBDC to szatańskie narzędzie?

Na koniec kącik humorystyczny. Trudno bowiem poważnie traktować słowa prezydenta Asset Strategies International (ASI), organizacji zajmującej się handlem metalami szlachetnymi, walutami i numizmatyką. Rich Checkan, szef tej organizacji, powiedział, że CBDC zostało wymyślone w piekle przez samego szatana.

Wygląda na to, że ASI obawia się wprowadzenia cyfrowych pieniędzy, bo to mogłoby oznaczać nawet koniec tej organizacji. Mimo wszystko wypada nam się zastanowić, czy szatan jest odpowiedzialny CBDC? Chcielibyśmy odpowiedzieć, że nie, ale czy można nam wtedy ufać, skoro żyjemy z pisania o tym? Zastanowimy się nad tym w trakcie weekendu i postaramy się wrócić do Was z odpowiedziami.